Jako,że pora jest późna,to taki cichutki będzie ten wiersz...
Jest w nim takie porównanie,którego chętnie używam...
Do muzyki,granej na szlachetnym instrumencie...
I przyznam się,że wciąż nie wiem dlaczego lutnicy
nadawali właśnie takie kształty swoim dziełom...
Czy tylko z takiego kształtu można
wydobyć dźwięk na prawdę piękny?
Jak z wiolonczeli łkanie
leciutki pomruk
z ciebie wydobywam
ciągnąc dłonią jak smyczkiem
po biodrach krzywiźnie
i przebierając palcami
na szyi twojej gryfie
odkrywając ramiona
zdobywając szczyty
zawłaszczając w całości
świat twój nie odkryty
przed nikim,tak jak przede mną
w całości ofiarowany
kiedy gwiazdy bledną
z zazdrości dla twych oczu
blasku oddawania
tego co jest najczystsze
Twojego kochania
Tak,jak wspominałem,mam obrazy które opisuję wciąż na nowo...
I za każdym razem,kiedy na nie patrzę,widzę w nich nowe obrazy...
Do tego jeszcze powrócę,możecie być pewni...
Witaj Rafale.
OdpowiedzUsuńMoje gratulacje! Ślicznie to wygląda. Porządnie, estetycznie, smacznie i ciekawie. Chyba jestem pierwszą bloga recenzentką?..Tak wyglądają nasze istnienia,gdy je z ciał i szat odrzemy. W tych zdawałoby się niepozornych kształtach tkwią istoty " nieznane nam samym" dopóki ktoś ich nie dostrzeże. Czasem drobny epizod, przypadkowe słowo, decydują o naszym losie. I to jest piękne! Nieznane, któremu ciekawość spokoju nie daje. Poszukiwania i nieustanna dążność odkrywania myśli niedokończonych. Jestem pod wrażeniem. Miło było tu zajrzeć. Jeśli pozwolisz, zajrzę czasem za tą kurtynę, by pobyć z Twoim prawdziwym obliczem. Pozdrawiam muzyczno-lirycznie, jak na wychowankę Miasta Muzyki przystało. Redis - J.
15 kwietnia 2011 15:36