wtorek, 29 listopada 2011

Poszarzały anioł...








Poszarzały od ciągłego
nadużywania anioł
trochę poprzecierany
na brzegach skrzydeł

Wciąż jest ze mną
niezmordowany i cichy
anielski w cierpliwości
jaką musi mieć do mnie

A ja wtulam się w niego
obejmuję i biorę
wszystko co jest
w nim anielskie



obraz autorstwa Lidii Wylangowskiej

poniedziałek, 28 listopada 2011

Serce ogrodu...








Serce ogrodu
obudzone wiosną i
pijane latem

Bijące w piersi
zielonej nimfy
na brzegu sadzawki

Strwożone jesienią
do snu się układa
na opadłych liściach

Chowając pod powieką
słońca blask gorący
czeka wiosny przebudzenia


obraz autorstwa Lidii Wylangowskiej

piątek, 25 listopada 2011

Mgła...








W jesienną mgłę
zanurzam ręce
tkam z niej
postać znajomą

Nimfy rzecznej
spotkanej na brzegu
w księżycu skąpanej i
drżącej na wietrze

Z kropelek mgły
sklejam jej twarz
szyję i piersi
delikatne i wieczne

wtorek, 22 listopada 2011

W miedzi...







Zachód słońca oblewa cię
roztopioną miedzią
ostatnich promieni

Wielobarwne liście
wirują w powietrzu
plamiąc cieniami obraz

Kiedy tak złocisz się i
czerwienisz stojąc
w progu nocy i pokoju

poniedziałek, 21 listopada 2011

W bieli...








W białej pościeli snu
spotykamy się
zamykając oczy i
oddając się we władanie

Każdej nocy
zanurzamy się w niej
otulamy się puchem i
ciepłym oddaniem

A biel zamienia się
pod każdym dotykiem
w tęczę wielobarwną i
sobą przenikanie

Srebro jesieni...








Jesień o poranku
zanurza pędzel
w srebrnej farbie
szronu i szadzi

Maluje wszystko
co napotka
zimnymi barwami
tęsknoty za słońcem

Srebrzy trawy
pod stopami
puste gałęzie
na drzewach

Nawet nasze
serca i dłonie
wypełnia chłodną
pustką oczekiwania

Meduza...







Zazdrosna bogini
łuską cię okryła
zimną i suchą

Oczy napełniła
kamiennym widokiem
pustki i oddalenia

Kiedy w piersi
jak przedtem
serca ogień płonie

Zamykam oczy i
wyciągam ręce
na przekór bogom

Pod suchą łuską
wyczuwam serce
tego mi zabrać nie mogą

Niedyskretny poranek...







Poranek zakrada się
pod okno ciekawy
tego co mu wieczór
wygadał niedyskretnie

Zapala lampę słońca
żeby odsłonić kształty
wydobyć je z cienia i
jasnością zdobyć

Zaspanymi dłońmi
bronisz się przed tym
przymkniętymi oczyma
nie widzisz

Że poranek jasnością
odsłania cię znowu
tylko dla moich oczu
w ciebie wpatrzonych

niedziela, 13 listopada 2011

Woal uczuć...








W zaroślach dnia
pomiędzy gałęziami
szczerzącymi kolce
codziennych kłopotów

Stoisz bez ruchu
żeby nie urazić
nie poszarpać
woalu uczuć

Trwalszego i mocniejszego
niż smocza łuska
niż wszystkie dni
samotne i niechciane

sobota, 12 listopada 2011

Kontrast...








Kontrastem ciała
malujesz plamę
przyciągającą oczy
burzącą szary
porządek dni
kolorem namiętności

Delikatnie ubarwiasz się
czerwienią i złotem
żeby złożyć się
jak podarunek
w wyciągniętych
do ciebie ramionach

piątek, 11 listopada 2011

Jabłko...








Jesienne jabłko mi podajesz
pachnące i cierpkie nieco
mądrością umiaru i równowagi

W błyszczącej skórce odbija
twoją twarz i postać
naciąga twoim zapachem

Wkładasz mi je do ręki
tak zwyczajnie jak nocą
wsuwasz się w moje ramiona

Efekt motyla...




Motyl pocałunku
musnął twoje wargi
a potem w niebo
barwnym pyłem
w oczach zawirował

A jedna iskra
dotknięcia ledwie
zapala i obejmuje
kolejne nerwy
płonącego ciała

Cicha i spokojna
poddajesz się dotykowi
szalejącemu jak burzy
jednym muśnięciem
motyla rozpętanej


obraz-Lidia Wylangowska

środa, 9 listopada 2011

W zmiętej pościeli...








W zmiętej pościeli
bez tchu zostawiona
okryta tylko jedną różą

W zamkniętych oczach
przesuwasz obrazy
na zawsze wyryte

Rozbłyskiem nagłym
strumieniem ukropu
wyżłobione w pamięci

poniedziałek, 7 listopada 2011

W purpurze...








W purpurze poranka
pod wstającym słońcem
resztką snu czujesz

Dłonie na swojej skórze
wargi na szyi i twarzy
wędrujące wytrwale

Pod powiekami trzymasz
obrazy zapamiętane
oczu wpatrzonych

A w głowie wciąż
szaleje ogień gwiazdy
spełnieniem rozpalonej

Na krawędzi snu...








Pomiędzy snem i jawą
pomiędzy dniem i nocą
we śnie zawieszona

Z przymkniętymi oczyma
chłoniesz skórą całą
ciepło i dotyk

Zanurzasz w nim twarz
nasiąkasz zapachem
pieszczotami się karmisz

Żeby wieczorem upaść
poddać się miękko i
spełnieniem wypełnić

niedziela, 6 listopada 2011

Runy przeznaczenia...








Uległości szeptem
wypowiadasz zaklęcia
w przestrzeń pustą
by ją w ciało zmienić

Zamykasz oczy
kiedy cienie gęstnieją
tkane marzeniem
w kształty upragnione

Dłoni zwinnych
które obsypią cię
klejnotami pieszczot
runami przeznaczenia

piątek, 4 listopada 2011

Opar codzienności...








W szarym oparze
dnia codziennego
oślepiona dymem
papierosów ofiarnych

Wyciągasz ręce
łapiąc nikłe cienie
w kształty jeszcze
nie obleczone ciałem

Wciąż szare i wiotkie
lecz znajome dreszczem
płynącym po brzuchu
gorącym strumieniem