Kroplami minut
błyszczących żywym srebrem
obmywasz z siebie
szare, codzienności godziny
Każdy zakątek
ciała wołający o nie
każdy nerw
czekający na ogień dotyku
Nasiąkasz nimi
rozmazujesz po szyi i piersiach
wypełniasz się
ich blaskiem i ciepłem
W nocnej ciszy
płoniesz wewnętrznym światłem
jasna i tęskna
jak morska latarnia na brzegu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz