Bredevoort...
Miasteczko przesiąknięte zapachem
starych książek,końskiego potu
i prochu dawno wystrzelonego
Gdzie Henrikje stoi na rynku
dłonią suknię poprawiając
i uśmiecha się do mnie
Z nad glinianego pucharka
patrzę na nią,na śniedź
na ślady deszczem zrobione
I nieczułe na czas piękno
natchnienie odwieczne
i pocieszenie najtrwalsze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz